sobota, 17 grudnia 2016

Krótki wypad Czechy - Austria. Dzień drugi i trzeci.

Zamek Karlstejn
Nie od dziś wiadomo, że Czechy zamkami stoją. Postanowiliśmy więc wykorzystać ten fakt na tyle, na ile można w ciągu trzech dni. Zamek w Nachodzie szybko ogarnęliśmy tylko wzrokiem. Z zamkiem w Krumlovie i Karlstejnie zapoznaliśmy się bliżej. Do Krumlova przyjechaliśmy od razu z Mauthausen. Było już słoneczne, ale późne popołudnie. Głód i zmęczenie powoli dawało nam się we znaki. Wpierw jednak postanowiliśmy się przejść po malowniczo położonym nad Wełtawą miasteczku i wejść na zamek. Widoki są cudne i wcale nie dziwi fakt, że centralna część Krumlova została wpisana na listę światowego dziedzictwa UNESCO. 
Zamek z XIII wieku został zbudowany na wysokiej skale. Dochodzimy do niego przez mały murowany mostek. Fosa to miejsce, w którym obecnie brylują niedźwiedzie brunatne. Przechadzamy się po dziedzińcach i dochodzimy do mostu płaszczowego. Oglądamy widoczki z góry i postanawiamy, że pora udać się na posiłek, bo inaczej to padniemy z głodu i wycieńczenia. Trafiamy do przepięknie położonej restauracyjki i jemy na tarasie tuż nad Wełtawą. Zamówione przeze mnie krumlovskie knedle były strzałem w dziesiątkę. Po jedzonku trochę jeszcze spacerujemy krętymi uliczkami pełnymi turystów. Nie trwa to długo, bo czas już wracać do naszego hoteliku. Ten dzień pełen wrażeń kończymy czeskim piwem. 


Oto kilka zdjęć:





Na dzień trzeci, czyli dzień powrotu do domu początkowo nie mieliśmy nic zaplanowanego. Stwierdziliśmy, że albo wyjdzie coś spontanicznie albo i nie wyjdzie. Przed wyjazdem niejasno rysowała się wizja odwiedzenia zamku Karlstejn. Wizja ta z rana przybrała już bardzo realistyczne kształty. Ja z kolei rzuciłam pomysł krótkiej wizyty w położonych nieopodal Budziejowicach. Skoro są od nas o rzut beretem, to dlaczego nie skorzystać z tej okazji. Skorzystaliśmy! Rano podnieśliśmy się z łóżka wcześnie i już o 9 byliśmy w Budziejowicach. Z niemieckiego Budziejowice to Budweis. Brzmi znajomo? Tak, to właśnie tam produkowane jest piwo Budweiser. Niestety nie było nam dane zwiedzanie browaru i dokonanie darmowej degustacji. Przechadzka po wymarłym o tej godzinie miasteczku musiała nam wystarczyć. Spacerowaliśmy po olbrzymim powierzchniowo rynku, obejrzeliśmy z zewnątrz Katedrę św. Mikołaja wraz z czarną wieżą. Do Kościoła Ofiarowania NMP (z białą wieżą) przylegającego do klasztoru dominikanów - weszliśmy. Bardzo urokliwe miejsce. Warto przejść się po krużgankach. Udało nam się skorzystać z darmowego wejścia, bo już od godziny 10 zaczynali kasować turystów. Poszliśmy jeszcze na kawę i na słodko zakończyliśmy pobyt w Budziejowicach. Ze wskazówek praktycznych warto wiedzieć, że nawet w wielu turystycznych miejscach, kawiarniach czy restauracjach, nie jest akceptowalna płatność kartą. Trzeba być przygotowanym by móc zapłacić w koronach lub euro (jeśli ktoś chce być stratny). Jakoś nietrudno uwierzyć mi w to, że takie knajpy po prostu żerują na turystach. Mało fajne. 

Rynek w Budziejowicach

Kolejny cel- zamek Karlstejn. Długo kluczymy zanim do niego dobijemy. Nie możemy trafić, nawigacja nas zwodzi. Na szczęście krajobrazy są urokliwe, więc nawet mi to błądzenie nie przeszkadza. Główna ulica Karlstejnu, to według mnie turystyczna tandeta. Na myśl przyszło mi skojarzenie z Zakopanem. Za to sam zamek robi ogromne wrażenie - masywna budowla położona na skale z wysoką wieżą. Został on  zbudowany w XIV wieku, a jego fundatorem był Karol IV. Polecam odwiedzenie tego miejsca. Trzeba się jednak przygotować na tłumy turystów i na fakt, że bilety dla osób spoza Czech są solidnie droższe. Znów mało fajne.  

Zamek Karlstejn  
Zamek Karlstejn



Podsumowując: wyjazd uważam za bardzo udany. Poprzez wizytę w Mauthausen udało mi się spełnić jeden cel z mojej podróżniczej Bucket List . W ciągu tych trzech dni zobaczyłam więcej niż przypuszczałam. Co prawda tempo było zabójcze, ale warto było. Do Czech i Czechów mam jednak jakiś delikatny dystans i nie mogę się przekonać do tego kraju. Z całą świadomością tego, że jest ładny i ma masę pięknych miejsc do zwiedzenia. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz