środa, 7 stycznia 2015

Nie taka Wenecja straszna, jak ją malują.

Reminiscencji zeszłorocznych ciąg dalszy. Oprócz Izraela miałam zaplanowany kilkudniowy wypad do Wenecji ze swoją Rodzicielką. Ten wyjazd na szczęście doszedł do skutku. Wenecja mnie zauroczyła. Włochy stanowią dla mnie raj kulinarny, uwielbiam Rzym, ale nie spodziewałam się, że aż tak bardzo spodoba mi się Wenecja. Tym bardziej, że jechałam tam z dość sceptycznym nastawieniem i przekonaniami, według których na miejscu czeka mnie brud, smród, drożyzna, niezliczone ilości znienawidzonych gołębi i tabun turystów.
Jakież było moje zdziwienie, gdy rzeczywistość okazała się zgoła inna. Smrodu nie zaznałam, gołębi również! Tłumu ludzi nie da się uniknąć przy Placu św. Marka, bezpośrednio przy Canal Grande albo przy Ponte di Rialto, ale wystarczy bez mapy zagubić się w plątaninie małych uliczek i kanałów by w parę chwil znaleźć się na odludziu (tak, w Wenecji to możliwe). Jeśli zaś idzie o ceny to doskonałym wyborem, który pozwolił nam nieco oszczędzić, okazał się nocleg w Mestre, części Wenecji położonej na lądzie. Hotel Guidi jest doskonale zlokalizowany i niedrogi. Śniadania wliczone w cenę noclegu i pyszne obiadokolacje w przypadkiem znalezionej taniej knajpce sprawiły, że także nie zbankrutowałyśmy na kupnie jedzenia.  

























1 komentarz: