niedziela, 8 lutego 2015

Podróżnicza bucket list.

Bardzo często na różnych blogach związanych z podróżami i turystyką widuję listę marzeń bloggerów. Ja również nie mogłam się opanować i sporządziłam listę swoich pragnień i celów podróżniczych, którą wcześniej miałam tylko w głowie. Takie spisanie celów ma swoje uzasadnienie - pozwala skuteczniej je realizować. Z premedytacją też nie użyłam zwrotu: lista marzeń. Marzenia według mnie mają dość magiczną moc i są bardzo trudne do zrealizowania i wyróżnia je fakt, że nie do końca mamy wpływ na to czy uda się nam je spełnić. Czynnik szczęścia jest przy nich ważniejszy niż nasze osobiste sprawstwo (poczucie sprawstwa). Na realizację celów i pragnień mamy zaś większy wpływ i dlatego też są one łatwiejsze do osiągnięcia. Z takiego założenia przynajmniej ja wychodzę.


Oto moja lista:
v zobaczyć norweskie fiordy
- obejrzeć zorzę polarną
- przejechać całą Skandynawię samochodem
- pogłaskać renifera
- zwiedzić Andaluzję
- nocować w jednym z paradores w Hiszpanii
- przywitać Nowy Rok w Barcelonie
- zjeść kolację nocą na Wzgórzu Montjuic w Barcelonie
- wypić Cavę w La Xampanyeria w Barcelonie
- wizyta w ukończonym kościele Sagrada Familia
- obejrzeć na żywo gran derbi w koszykówce lub piłce nożnej w Barcelonie
- obejrzeć mecz Liverpoolu na Anfield Road
- podróż Route 66
- zobaczyć Wielki Kanion
- wjechać na Empire State Building w Nowym Jorku
- Alaska
- Kambodża – Angkor Wat, Muzeum Ludobójstwa Tuol Sleng
- daleki rejs statkiem
- zobaczyć i wziąć na ręce misia koala
Siedmiogród   
Stambuł          
- wizyta w łaźni tureckiej
- podróż do Izraela i kąpiel w trzech morzach (the med, the dead and the red)
v podróż po Autonomii Palestyńskiej
- nocleg w kibucu
- Iran
- Oman
- Jordania – Petra, nocleg na pustyni
- Lizbona
- Malta
- Maroko
- wypić mojito na Kubie w La Bodeguita del Medio
- wyprawa śladami Majów, Azteków i Inków
- podróż do Meksyku
- kąpiel w cenote
- Amazonia z maczetą w ręce  
- Bali- nocleg w domku na wodzie
- wizyta w Czarnobylu
- podróż do Szkocji
v wizyta w Mauthausen
Sarajewo
Albania - eksploracja bunkrów
- wizyta w Belfaście

A w Polsce:
- eksploracja Dolnego Śląska
- Wilczy Szaniec
- kopalnia soli w Wieliczce
- Borne Sulinowo
- Zamek Moszna

Poza tym bunkry, jaskinie, opuszczone miejsca- bez specyfikacji, po prostu wszędzie, gdzie się da. Jest też wiele miejsc do których chciałabym wrócić, aby odkryć je na nowo (np. Bristol, Grecja, Chorwacja). Lista oczywiście nie jest zamknięta. Mam nadzieje, że z upływem czasu będę mogła poszczególne pozycje wykreślać i że dużo nowych pomysłów narodzi się w mojej głowie.


5 komentarzy:

  1. cudowna lista <3

    OdpowiedzUsuń
  2. hehehe... :-)
    a nie jest to tak, ze na początku sa marzenia, jakies luźne pomysły - mrzonki, a później w zaleznosci od naszej derminacji przekuwają się w cele?
    Pozdrawiam
    Slaw

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podam Tobie przykład z mojego podwórka. Kilka lat temu moim marzeniem mogło być zdobycie Mistrzostwa Polski w koszykówce. Dlaczego marzenie?! Dlatego, że prócz czynników zależnych ode mnie (moja praca i wysiłek włożony w treningi) na jego realizację większy wpływ miałyby czynniki niezależne ode mnie (predyspozycje do uprawiania sportu, dobry trener, świetni pozostali zawodnicy, chemia w zespole, odrobina szczęścia w meczach itd.). Determinacja tu nie zawsze wystarcza. W przypadku podróży mam ogromny wpływ na to czy pojadę. Dlatego uważam je za cele do realizacji ( no chyba, że na mojej liście znalazłaby się podróż na Księżyc, to wtedy nazwałabym ją marzeniem). Zresztą jeśli idzie o cele i ich wyznaczanie to mam chyba skrzywienie zawodowe. ;) Taka oto jest moja filozofia.
      Pozdrawiam
      Kasia

      Usuń
    2. Kasiu, podoba mi się Twoja argumentacja :-)
      aczkolwiek i ja podam Ci przykład ze swojego podworka - cos za cos... ;-)
      Wiele lat temu, jako dziecko, zaczytywałem się w podróżniczych książkach (moim bohaterem był Tomek Wilmowski z książek Szklarskiego); czytając jego przygody z wypiekami na twarzy, jednocześnie jezdzilem paluchem po dostępnych mapach i nocami snilem jak fajnie by było tam pojechać - znaleźć się wśród lowcow glow, na Syberii, czy na czarnym ladzie. To były marzenia i nigdy nie sadzilem ze przerodzą się w cele (to były lata 80-te i tylko nieliczni szczęściarze dostawali paszporty, nie mowiac już o cywilizowanych srodkach płatniczych). Na początku lat 90tych, bedac studentem, gdy ogolnie dostępne już byly dla Polakow paszporty, a trudnoscia jedynie srodki finansowe owe marzenia przeistoczyly się już w dość realne cele :-). I tak już zostało :-).
      Pozdrawiam serdecznie!
      Slawek

      Usuń
    3. Fajnie się czyta takie historie! :)

      Marzenia, cele, pragnienia...jakkolwiek tego nie nazwiemy najważniejsze jest to, że nakręcają nas do działania i sprawiają, że się spełniamy:)
      A moim wielkim idolem z dzieciństwa był Pan Samochodzik:)
      Pozdrawiam
      Kasia

      Usuń