środa, 5 sierpnia 2015

Dzień 3 i 4. W drodze...

Budapeszt opuszczamy o 7 rano więc znów miałam nieludzką jak na mnie porę pobudki. Granice przekraczamy szybko i bezproblemowo, a więcej czasu zajmuje zakup winiet. Wjeżdżamy do nowej, innej rzeczywistości. W pierwszej miejscowości po zjeździe z autostrady większość domów stanowią rezydencje, pałacyki i domy cygańskie. Im dalej w las tym ciekawiej. Wioski mają swój klimat. Obiad postanawiamy zjeść w dziczy jednak szybko rezygnujemy, bo z lasu wyskakują bezpańskie psy, z których tak słynie Rumunia. Rozbijamy się więc na mało dzikim parkingu. Zanim dobijemy do Sibiu mijamy miejscowość Deva. Twierdza z XIII wieku na wzgórzu wraz z dochodzącą do niej kolejką szynową robi duże wrażenie. Podobno u stóp wzgórza znajduje się szkoła sportowa, do której chodziła Nadia Comaneci. Katarzyna Nadia po niej jestem. :)

Do Sibiu dobijamy po 17 i po krótkim ogarnięciu ruszamy na spacer. Zwiedzamy starówkę, Piata Mare, Piata Moca, Most Kłamców, Kościół Ewangelicki i siadamy na piwko w Cafe Wien. Pełen relaks,widok na dachy domów i góry,a do tego pan przygrywa na pianinie. Miasteczko w części jest odnowione. Jednak wystarczy odejść kawałek dalej od starówki,a już zobaczymy klimatyczne, trochę odrapane domki. Na dachach mają okna, które wyglądają jak oczy. Sibiu bardzo na plus. Śpimy w Casa Baciu i po obfitym śniadaniu dnia następnego ruszamy w trasę. Kierunek Bułgaria i Stara Zagora. Zanim dojedziemy do autostrady musimy (i bardzo dobrze) jechać mniejszymi drogami przez góry. Widoki piękne i aż strach się bać co to będzie na trasie transfogaraskiej. W dolinie Oltu w okolicy wzgórz podkarpackich mijamy dwa uzdrowiska Caciuleta i Calimanesti. Obwodnica Bukaresztu to jakiś dramat,ale w końcu dostajemy się na przejście graniczne. Granicę stanowi Dunaj, a jedyną opcją przekroczenia jej bez użycia promu to przeprawa mostem w Ruse. Wszystko fajnie gdyby nie fakt, że jedna nitka mostu jest w remoncie więc ruch puszczają wahadłowo. Całe nasze szczęście nie musieliśmy tam czekać, bo akurat naszą stronę puszczali. Tak czy owak most wyglada jakby się miał zawalić. Ruse wita nas blokowiskami, ktore wygladają prawie jak slumsy. Obiad znów gotujemy w plenerze. Tym razem w polu. Po chwili zaczynają się obok nas kręcić rolnicy ze swoimi końmi i wozami. Jeden z nich nas zagaduje, więc zaliczamy pierwszą pogawędkę z miłym bułgarem pochodzenia tureckiego. Po obiedzie zasypiam. Budzę się po godzinie, znów w otoczeniu gór. Jesteśmy w okolicy Doliny Róż. Z ciekawostek, żeby wyprodukować litr czystego olejku różanego potrzeba aż 3-4 ton płatków róż. I tani on nie jest. Do Starej Zagory dobijany o 20 idziemy po piwko i wino i wypoczywamy. A Stara Zagora jest brzydkim miastem. Słynie jednak z jednej rzeczy. Mianowicie odbywają się tu targi żon. Cyganie mogą sobie wybierać i przebierać, a następnie kupić swoją przyszłą wybrankę...
To był ciężki dzień. Jutro planujemy znaleźć się w Turcji.
Sibiu Casa Baciu

 Sibiu
 
Most nad Dunajem-przeprawa graniczna

Bułgaria

2 komentarze:

  1. super przygody pani Katarzyno :) tylko pozazdrościć ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zazdrościć tylko też jeździć:) pozdrawiam ze Stambułu

      Usuń