Mostar |
Zaopatrzeni tylko w papierową mapę wyruszyliśmy dalej, w głąb Bośni. Głównie nastawieni w dniu dzisiejszym byliśmy na zwiedzenie Mostaru. Zobaczyliśmy jednak o wiele więcej. Ale po kolei. Z Jajc do Mostaru prowadzi piękna trasa widokowa (droga ta ma numerek M16.2), więc zdecydowanie było co oglądać. Poza pięknem natury, rzucały się w oczy meczety oraz zniszczone, ostrzelane budynki. Tych ostatnich było pod dostatkiem w miejscowości Uskopije, która to była w czasie wojny bałkańskiej miejscem starć Bośniaków z Chorwatami. Nie sposób podczas tej podróży nie myśleć o wojnie i o tym, co tam się działo.
Zastanawiam się czy mijani ludzie stracili swoich bliskich, czy nadal śnią im się koszmary czy może byli po tej drugiej stronie barykady i z zimną krwią mordowali muzułmanów? Widząc złomowisko samochodów i znajdujące się tam wraki autobusów przemyka przez głowę pytanie czy są tu jakieś pojazdy, w których wożono ludzi do obozów i na masowe egzekucje. Bo wiekowo te autobusy są zbliżone do czasów wojny.
Zastanawiam się czy mijani ludzie stracili swoich bliskich, czy nadal śnią im się koszmary czy może byli po tej drugiej stronie barykady i z zimną krwią mordowali muzułmanów? Widząc złomowisko samochodów i znajdujące się tam wraki autobusów przemyka przez głowę pytanie czy są tu jakieś pojazdy, w których wożono ludzi do obozów i na masowe egzekucje. Bo wiekowo te autobusy są zbliżone do czasów wojny.
Mostar
Na szczęście to ponure myślenie przerywa wjazd do Mostaru i konieczność skupienia uwagi, żeby dotrzeć do starego miasta. Wpierw jednak zatrzymujemy się przy mizarze. Wysiadamy z samochodu i przechadzamy się między nagrobkami. Nie dziwi, że większość ludzi zmarła w latach 90-tych. W mieście jest równie dużo zniszczonych domów, a spuścizna powojenna jest także widoczna w dziełach street-artu. Trzeba przyznać, że Mostar jest miastem typowo turystycznym i przez to trochę traci na swym orientalnym uroku. Oczywiście najważniejszym punktem, masowo obleganym jest Most Turecki. Niestety nie jest to oryginalna budowla postawiona przez ucznia słynnego Sinana (ta została zniszczona w 1993 roku przez wojska chorwackie), ale replika ukończona w 2004 roku ma się dobrze. Największą atrakcją są skoki z tegoż mostu do rzeki Neretwy. Na pokaz czekają rzesze turystów, a skoczkowie przechadzają się po krawędzi ochoczo i dość natrętnie zachęcają tychże turystów do wrzucenia paru groszy. Gdy uzbierają właściwą kwotę decydują się na skok. Jeśli ktoś nie jest skłonny do zapłaty za to widowisko, może się liczyć z dość chamskim potraktowaniem przez owych skoczków. Na mnie most nie wywarł wielkiego wrażenia, za to wizyta w meczecie Karadoz-Begowa już tak. Wszystko dzięki temu, że można tam wejść na szczyt minaretu. Przeżycie jest niezwykłe i dość klaustrofobiczne, ale zdecydowanie warto. Wstęp do meczetu: 5 KM. W niedalekiej odległości znajduje się też meczet Koski Mehmed Paszy tutaj jednak ograniczyliśmy się do obejrzenia budynku z zewnątrz. Głód zaspokoiliśmy w dość niepozornej knajpce Ascimica Misal, która karmi swoich gości według zasad halal. Jedzenie było bardzo dobre- ja zjadłam na przykład burka z mięsem (za 3 KM), a popiłam go lemoniadą w tej samej cenie. Pizze również mają tam wyśmienitą i solidnych rozmiarów. Najedzeni spacerowaliśmy dalej, już kierując się powoli w stronę samochodu. Postanowiliśmy, że starczy nam jeszcze czasu na odwiedzenie dwóch miejscówek. Pierwszą z nich był Pocitelj.
Pocitelj
Miasteczko Pocitelj jest wyjątkowe. Położone na wzgórzu charakteryzuje się zabudową jeszcze z czasów tureckich. Spacer uliczkami jest z jednej strony czymś bardzo przyjemnym. Można podziwiać budynek medresy Sismana Ibrahima Paszy, meczet Hadżi Alii, wieże zegarową i po prostu inne, zwyczajne domy. Z drugiej strony jest to spacer męczący, bo praktycznie cały czas idzie się pod górkę. Na szczycie znajdują się ruiny twierdzy. Docieramy tam, a pragnienie gasi kupiony chwilę wcześniej sok z granatów i jabłek domowej roboty (0,5 litra - 0,5 KM). Widoki ze szczytu są bardzo ładne. Nie dziwi, że miasteczko zostało wpisane na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO.
Wodospady Kravica
Ostatnim punktem programu były wodospady Kravica. Opis i zdjęcia, które widziałam wcześniej wyglądały bardzo zachęcająco. Wodospady mające 26 metrów wysokości i ciągnące się na odcinku 120 metrów zapowiadano jako jedną z największych atrakcji przyrodniczych BiH. Oczywiście nie można zabrać im uroku (najpiękniejszy widok na Kravice jest chyba z góry, z trasy). Tyle tylko, że komercjalizacja tego miejsca posunęła się chyba już za daleko. Pal licho tłumy ludzi, bo z tym trzeba się liczyć. Ale knajpki z głośną muzyką, wielkimi parasolami zasłaniającymi widoki, to już lekka przesada. Niekoniecznie jest to miejsce, do którego chciałabym wrócić.
Jakby nie patrzeć był to dzień pełen atrakcji i kawałek Bośni zwiedziliśmy. Nocleg mamy w Blagaju i tym razem do miejsca docelowego trafiamy bez problemu.
Trasa Jajce- Mostar |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz