poniedziałek, 23 marca 2015

Berlińskie top ten.

Alexanderplatz
W Berlinie staram się bywać przynajmniej raz w roku i od dłuższego czasu mi się to udaje. Nie powala mnie architekturą, ale ma w sobie coś, co przyciąga mnie do niego nieustannie. Czy to ludzie - mieszanka kulturowa, wyznaniowa, światopoglądowa? Czy to, że unosi się tam duch historii, w zasadzie tej najnowszej? Czy to specyficzna, luźna atmosfera panująca w tym mieście? Czy to owiane już legendą nocne życie Berlina? A może fakt, że bardzo lubię robić w Berlinie zakupy? Myślę, że każdy z tych powodów jest ważny. Mój kolega, który od paru lat mieszka w stolicy Niemiec mówi, że jest to miasto, w którym dozwolone jest wszystko poza jeżdżeniem rowerem po Pomniku Pomordowanych Żydów Europy.
Oczywiście jest to zbytnie uproszczenie, ale coś w tych słowach jest. Berlin jest miastem, w którym można pozwolić sobie na bardzo dużo. I to jest chyba kolejna rzecz sprawiająca, że lubię tam przebywać. Najlepsze jest jednak to, że mimo częstych wizyt mam ciągły niedosyt, a miejsc, w których jeszcze mnie nie było nadal jest sporo. Na szczęście jeśli dobrze pójdzie za niecały miesiąc znów będę miała okazję do eksploracji Berlina. A póki co przedstawiam listę miejsc i rzeczy, które wywarły na mnie najbardziej pozytywne wrażenie.
1.       Kreuzberg. Spacerowanie po tej barwnej, wyluzowanej dzielnicy to dla mnie czysta przyjemność. Szczególnie upodobałam sobie Oranienstrasse. Na tej ulicy znajdują się dwa miejsca warte polecenia. Pierwszym z nich jest sklep (księgarnia?) Modern Graphics. Jest to miejsce, w którym znajdziemy wielki wybór komiksów, mangi, książki na temat designu, sztuki ulicznej, albumy, artbooki itp. Dodać do tego należy gadżety związane z tematyką komiksową. A wszystko to mieści się w trzech pokojach. Polecam wejść na moment nawet jeśli ktoś nie odnajduje się w takiej tematyce. Drugim miejscem jest bar Bateau ivre. Nazwa odnosi się do tytułu wiersza A. Rimbaud „Statek pijany”. Prosty wystrój, ale fajny klimat. Nic tylko usiąść przy stoliku przed lokalem i popijając piwo śledzić wzrokiem przechodzących ludzi. Na Kreuzbergu zjemy też najlepsze kebaby w mieście. Oczywiście to nie wszystko, co ta dzielnica ma do zaoferowania.
2.       Berlińskie metro. Jakoś upodobałam sobie w tym mieście ten właśnie środek transportu. A moje ulubione stacje to: Hermanplatz z żółtymi płytkami na ścianach i Klosterstrasse z wystawionym zabytkowym wagonikiem metra.
3.       Pomnik Pomordowanych Żydów Europy. Pozycja obowiązkowa dla zwiedzających. Pomnik powstał stosunkowo niedawno i składa się z 2711 mniejszych lub większych bloków betonowych (każdy symbolizuje jedną stronę Talmudu). Robi niesamowite wrażenie. Prosty pomysł, ale działający na wyobraźnię. Warto zagłębić się w tym labiryncie i dać ponieść się nogom i myślom. Pod ziemią znajduje się Izba Pamięci, którą oczywiście też warto zwiedzić. W niedalekiej odległości od pomnika niewielka, nierzucająca się w oczy tablica, którą łatwo pominąć przypomina, że na miejscu obecnego parkingu kiedyś znajdował się słynny bunkier Hitlera.
4.  Muzeum Historii Medycyny Charite. Eksponaty z ludzkimi wnętrznościami, które przyprawiały nawet o mdłości. Bardzo ciekawe muzeum. Jeśli ktoś interesuje się medycyną, budową człowieka i chorobami, to zdecydowanie polecam.  
5.       Berliner Unterwelten. Bunkry i schrony, czyli coś co uwielbiam najbardziej. Bardzo interesuje mnie historia II wojny światowej, dlatego z wielką ochotą udałam się na wycieczkę do schronu. Ciekawie jest zwiedzić takie miejsce i przez moment znaleźć się przynajmniej częściowo w realiach, w jakich znajdowali się ludzie ukrywający się przed nalotami w czasie wojny. Poza tym chcecie zobaczyć maskę gazową dla konia? J
6.       Dom Sztuki Tacheles. Swego czasu mekka artystów znajdująca się w dawnym domu towarowym, a w zasadzie jego części, która przeznaczona do wyburzenia, nie została jednak usunięta. W Tacheles oglądałam wystawę rzeźb na powietrzu, piłam zielone piwo Berliner Weisse chłonąc klimat tego niszczejącego miejsca. Niestety nie wiem czy Tacheles nadal istnieje i działa, bo podobno były z tym niedawno jakieś problemy.   
7.       Szprewa. Nie sama rzeka, ale to co się w jej okolicy znajduje. Lubię, gdy miasta, przez które płynie rzeka potrafią to w dobry sposób wykorzystać i zagospodarować okoliczne tereny. A tak właśnie się w Berlinie stało. Dodam do tego East Side Gallery, czyli galerię dzieł grafficiarzy stworzoną na fragmencie Muru Berlińskiego, znajdująca się właśnie nad Szprewą.
8.       Street art. Hm, w zasadzie chyba za dużo tu nie trzeba pisać. Dzieła sztuki ulicznej te lepsze i gorsze, te mniejsze i większe spotyka się w Berlinie prawie na każdym kroku.
9.   Topografia terroru. W miejscu, gdzie kiedyś stał budynek głównej kwatery Gestapo i SS obecnie znajduje się ekspozycja zewnętrzna i w pawilonie. To trzeba zobaczyć. Po drugiej stronie ulicy widzimy zaś imponujący budynek Ministerstwa Lotnictwa III Rzeszy, który obecnie jest siedzibą Ministerstwa Finansów.
    10.     Gruselgabinet. Znajduje się w bunkrze przeciwlotniczym z czasów II wojny światowej przy Anhalter Bahnhof, a w nim mamy aż trzy atrakcje. Na jednym piętrze możemy podziwiać wystawę związaną z historią Berlina. Druga ekspozycja związana jest z medycyną dawnych czasów. Zobaczymy tam np. narzędzia tortur albo sceny przedstawiające amputacje kończyn. Ostatnią atrakcją jest gabinet strachu i grozy. Bardzo fajne miejsce dla osób o mocnych nerwach. 

   A tutaj link do paru zdjęć z Berlina:
  


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz