niedziela, 12 listopada 2017

Droga przez BiH - Mostar, Pocitelj i Kravica

Mostar 
Zaopatrzeni tylko w papierową mapę wyruszyliśmy dalej, w głąb Bośni. Głównie nastawieni w dniu dzisiejszym byliśmy na zwiedzenie Mostaru. Zobaczyliśmy jednak o wiele więcej. Ale po kolei. Z Jajc do Mostaru prowadzi piękna trasa widokowa (droga ta ma numerek M16.2), więc zdecydowanie było co oglądać. Poza pięknem natury, rzucały się w oczy meczety oraz zniszczone, ostrzelane budynki. Tych ostatnich było pod dostatkiem w miejscowości Uskopije, która to była w czasie wojny bałkańskiej miejscem starć Bośniaków z Chorwatami. Nie sposób podczas tej podróży nie myśleć o wojnie i o tym, co tam się działo.

sobota, 21 października 2017

Kierunek Bośnia. Ale Jajce!


Widoki z trasy Banja Luka - Jajce
Po krótkich włoskich wakacjach przyszedł czas na dłuższą podróż. Wyjazd na planowane od dawna Bałkany stał się faktem. Dzień pierwszy spędziliśmy głównie w samochodzie, aby jak najszybciej dobić do Bratysławy. Zboczyliśmy jednak po drodze na mały przystanek w okolice czeskiego Slavkova. Dlaczego akurat to miejsce? Ano dlatego, że to właśnie tam na polach między Slavkovem a Brnem odbyła się słynna bitwa trzech cesarzy w 1805 roku, zwana bitwą pod Austerlitz. Wojska Napoleona starły się z połączoną armią austro- rosyjską i wygrały tę potyczkę. Dzisiaj na Wzgórzu Prackim wydarzenie to upamiętnia Pomnik Pokoju. Właśnie tam zrobiliśmy sobie przerwę i uskuteczniliśmy spacer. To była jedyna atrakcja w tym dniu. Nocleg spędziliśmy w znanym już nam z wyjazdu do Stambułu pensjonacie Hviezda w Bratysławie.

poniedziałek, 17 kwietnia 2017

Ghost Town Hebron na zdjęciach

Niebawem napiszę parę słów o miejscu, które wywarło na mnie największe wrażenie podczas podróży po Ziemi Świętej, czyli o Hebronie. Na początek jednak kilka czarno-białych obrazków z tego dość przygnębiającego miasta. Zapraszam na krótki foto-spacer. Zdjęcia niestety zrobione smartfonem, bo aparat mi umarł, ale myślę, że i tak oddają klimat tego miejsca.

piątek, 14 kwietnia 2017

10 powodów, dla których warto odwiedzić Izrael.

Z Izraela wróciłam oczarowana. Jest to miejsce na tyle piękne, specyficzne i dziwne, że nie sądzę, aby jakakolwiek moja podróż w najbliższej przyszłości mogła się choć w przybliżeniu równać tej. Nie ma chyba regionu na świecie, który na tak małej powierzchni skrywałby tyle skarbów, był tak różnorodny i ważny dla tylu ludzi oraz budził takie emocje, kontrowersje i konflikty, jak właśnie region Ziemi Świętej. Od tego roku, jak chyba nigdy wcześniej, wyjazd do Izraela jest na wyciągnięcie ręki. Dzięki wsparciu finansowemu z izraelskiego ministerstwa turystyki linie lotnicze uruchomiły lub uruchomią wiele połączeń z Polski do Izraela. Radzę korzystać póki jest taka możliwość i póki panuje relatywny spokój w tym miejscu.

sobota, 8 kwietnia 2017

Co zobaczyć w Tel Awiwie? Część druga.

Tel Awiw Jafa
Po intensywnym zwiedzaniu Muzeum Historii IDF udajemy się na plażę trochę odsapnąć. Po drodze mijamy pewien meczet. To meczet Hassana Beka. Nie jest on przesadnie piękny z zewnątrz, ani przesadnie duży. Ot po prostu meczet, jakich w tym zakątku świata pełno. Ma on jednak duże znaczenie symboliczne. Został wybudowany w 1916 roku przez tureckiego gubernatora (arabskiej) Jafy. Umiejscowienie nie było oczywiście przypadkowe. Gubernator zaniepokojony szybkim rozrostem Tel Awiwu postanowił temu w jakiś sposób przeciwdziałać i dlatego właśnie tam umieścił tę budowlę. Do czasów obecnych meczet stanowił nie tylko centrum religijne. Swego czasu był bazą dla arabskich snajperów oraz metą dla bezdomnych i narkomanów. Generalnie przez długi okres swojej historii podupadał. W 1948 roku planowano go wysadzić w powietrze.

poniedziałek, 3 kwietnia 2017

Co zobaczyć w Tel Awiwie? Część pierwsza.

Jerusalem prays, Tel Aviv plays. Tym jednym zdaniem można skwitować przepaść dzielącą oba miasta. Jerozolima jest miastem religijnym, radykalnym, zatracającym się w przeszłości, pielęgnującym różnice i podziały, w którym rytm życia wyznaczają słowa zawarte w Torze, Talmudzie i Koranie. To miejsce przede wszystkim dla turystów - pielgrzymów. Tel Awiw z kolei to miasto otwarte, tolerancyjne, nowoczesne, żyjące teraźniejszością, osadzone w "tu i teraz". To miejsce przede wszystkim dla turystów spragnionych życia nocnego i kąpieli słonecznych. Jerozolima to strefa sacrum, Tel Awiw zaś profanum. Przed wyjazdem do Izraela rozmawiając z osobami, które już taką podróż odbyły spotkałam się z poglądami, że Tel Awiw jest blee, że nic tam ciekawego nie ma, sama nowoczesność, nuda i w ogóle bez sensu tracić czas na pobyt tam. No cóż teraz i ja mogę w końcu wyrazić swoją opinię. Mnie Tel Awiw absolutnie i do końca urzekł.

niedziela, 2 kwietnia 2017

Niebieskie miasto Safed.

Safed
Po pobycie w Jerozolimie wizyta w Tel Avivie była niczym odświeżająca bryza. Chyba tylko w Izraelu jest możliwe, że miasta leżące tak blisko siebie, tak bardzo się różnią. Ale o tym potem. Nie do końca miałyśmy sprecyzowany dokładny plan naszego przedostatniego dnia pobytu w Izraelu. Wpierw musiałyśmy dostać się do Tel Avivu, co było rzeczą prostą, gdyż autobusy z Jerozolimy odjeżdżają w tym kierunku co chwila. Podróż nie trwała długo. Dworzec autobusowy jest dość daleko od naszego hostelu. Trochę się gubimy, bo nie ogarnęłam zbytnio tematu, ale pomagają nam znaleźć właściwy autobus bardzo otwarci i pomocni mieszkańcy metropolii.

niedziela, 26 marca 2017

Jerozolima- miasto, które pamięta. Część druga.

Kolejne dni poza wyjazdem na tereny Autonomii spędzamy na krzątaniu się po starym mieście. Na tym małym skrawku przestrzeni (bo zaledwie na 1 km kwadratowym) znajduje się tyle zabytków, że można by nimi spokojnie obdzielić kilka miast. Mury miejskie zostały wybudowane z nakazu sułtana Sulejmana Wspaniałego i łączna ich długość wynosi 4,5 kilometra. Do wnętrza prowadzi 8 bram: Brama Jaffy, Brama Damasceńska, Brama Nowa, Brama Heroda, Brama Lwów, Brama Gnojna, Brama Syjońska oraz Brama Złota. Każda z nich ma swoją własną historię. Jednak najważniejsza wiąże się z zamurowaną bramą, czyli Bramą Złotą.

sobota, 18 marca 2017

Jerozolima - miasto, które się modli. Część pierwsza.

Budzimy się o świcie w naszym małym, acz przytulnym pokoiku. Pierwsza noc w Abraham Hostel minęła spokojnie. Hostel jest wielki i bardzo zadbany. Towarzystwo zaś międzynarodowe, praktycznie w każdym wieku. Ogromną zaletą tego przybytku jest kuchnia, jadalnia i bar w jednym. Można tam przesiadywać godzinami chłonąć atmosferę i poznawać ludzi. Czasu jednak na to szkoda, bo zwiedzać trzeba. Pierwszy dzień zaplanowałyśmy na bogato. Do murów starego miasta docieramy pieszo w 15 minut. Słońce świeci, niebo jest błękitne, bez żadnej chmurki. Jest wcześnie, więc kramy dopiero się otwierają. Nadal jeszcze nie przyzwyczaiłam się do wszechobecnych, przemykających ukradkiem ortodoksów. Stare miasto robi niesamowite wrażenie już od pierwszego wejrzenia, a gdy tylko człowiek zagłębi się w plątaninę gęstych uliczek, w to miasto w mieście, to już w ogóle może oszaleć od tego wszystkiego. Pierwszym celem jest najświętsze miejsce judaizmu- Mur Zachodni, czyli Ściana Płaczu.

piątek, 10 marca 2017

Dzień czwarty - dzień dobry Jerozolimo! Jaffa Road - ulica umiłowana przez zamachowców.

Okolice przygraniczne
Śniadanie w hotelu Al-Rashid smakowałoby nam pewnie bardziej, gdyby nie przejmujące zimno, ale dałyśmy radę. Jajecznica i chałwa smakowały wybornie. Do Aqaby postanowiłyśmy wrócić transportem publicznym. Z dworca autobusowego w Wadi Musa odjeżdżają busiki w stronę Ammanu oraz Aqaby. Kierowca czeka aż busik się zapełni i dopiero wtedy rusza w trasę. Poza dwoma innymi turystkami nasz bus pełen był tubylców. Tego dnia była już piękna pogoda i można było podziwiać widoki. Przepięknie tam. Zanim dotarliśmy do celu dwa razy zatrzymało nas wojsko i policja. Obyło się bez problemów i taksówką z Aqaby dobiłyśmy do granicy.